Rozdział 2
Dom Amy Rose
Amy
Następnego dnia wcześnie wyszłam z domu Cream. Nie budziłam jej, zostawiłam tylko karteczkę żeby się nie martwiła. I tak ma dużo na głowie. Moim pierwszym celem było pójście do domu i zabranie z niego paru rzeczy o które prosił mnie przedwczoraj Tails. Miałam także zamiar zdjąć ze ścian wszystkie rzeczy tyczące się Sonica, oprócz oczywiście wspólnego zdjęcia Dream Team. Naprawdę poważnie podeszłam do tego, co powiedziały mi Rouge i Cream. Mimo wszystko nadal miałam wrażenie, że to nie pomoże, jednak trzeba liczyć że jednak wszystko będzie dobrze. Gdy znalazłam się w domu od razu zaczęłam realizować swoje postanowienia. Trochę dziwnie się czułam zdejmując ramki, które wisiały tam już dużo czasu, lecz nie mogłam teraz się wycofać. Wszystkie przedmioty schowałam do kartonu, który stał w przedpokoju, i włożyłam go do piwnicy, zastawiając szafką. Na razie nie będą mi potrzebne te rzeczy. Z ciężkim sercem wyszłam z piwnicy i zamknęłam ją na klucz, zakrywając wejście dywanem, tak jak zawsze. Rzuciłam jeszcze na to miejsce ostatnie spojrzenie i poszłam do kuchni, gdzie pod zlewem stała moja skrzynka z narzędziami. Wzięłam co musiałam i jak najszybciej wyszłam z domu. Nie chciałam, by Tails czekał dłużej niż powinien. Tak jak wczoraj na ulicach były pustki, nadal utrzymywała się nadzwyczajnie wysoka temperatura, jednak mi to tak nie przeszkadzało. Jestem przyzwyczajona do wysokich temperatur, ponieważ taka temperatura była prawie cały czas w miejscu, w którym się urodziłam. Czasami tęsknie za domem, za moim kuzynem czy rodzicami. Dwie pierwsze rzeczy teoretycznie mogę odwiedzić, jednak o zrobotyzowanych rodzicach staram się nie myśleć. Moje życie wyglądałoby całkowicie inaczej gdyby nie tamte zdarzenia. Prawdopodobnie nigdy nie znalazłabym się tutaj, mając za przyjaciół najwspanialsze osoby na świecie, ale mimo wszystko w tyłach umysłu plącze się pytanie Co by było gdyby? Spojrzałam w bezchmurne niebo zatrzymując się na chwile w miejscu. Kiedy ostatni raz po prostu nic nie robiłam, siedziałam gdzieś i po prostu patrzyłam się w niebo? Nie potrafię sobie przypomnieć i to najbardziej mnie przeraża. Potrząsnęłam głową i kontynuowałam drogę. Nie mogę teraz myśleć o takich rzeczach, mam za dużo rzeczy do zrobienia. Może to jest problemem? Nie, na pewno nie. To czemu brzmisz tak niepewnie? Ah, ucisz się. Nawet mój wewnętrzny głos jest przeciwko mnie. Przycisnęłam do siebie torbę i ruszyłam przed siebie. W takim tempie do Tailsa dojdę w następnym stuleciu.
Amy
Następnego dnia wcześnie wyszłam z domu Cream. Nie budziłam jej, zostawiłam tylko karteczkę żeby się nie martwiła. I tak ma dużo na głowie. Moim pierwszym celem było pójście do domu i zabranie z niego paru rzeczy o które prosił mnie przedwczoraj Tails. Miałam także zamiar zdjąć ze ścian wszystkie rzeczy tyczące się Sonica, oprócz oczywiście wspólnego zdjęcia Dream Team. Naprawdę poważnie podeszłam do tego, co powiedziały mi Rouge i Cream. Mimo wszystko nadal miałam wrażenie, że to nie pomoże, jednak trzeba liczyć że jednak wszystko będzie dobrze. Gdy znalazłam się w domu od razu zaczęłam realizować swoje postanowienia. Trochę dziwnie się czułam zdejmując ramki, które wisiały tam już dużo czasu, lecz nie mogłam teraz się wycofać. Wszystkie przedmioty schowałam do kartonu, który stał w przedpokoju, i włożyłam go do piwnicy, zastawiając szafką. Na razie nie będą mi potrzebne te rzeczy. Z ciężkim sercem wyszłam z piwnicy i zamknęłam ją na klucz, zakrywając wejście dywanem, tak jak zawsze. Rzuciłam jeszcze na to miejsce ostatnie spojrzenie i poszłam do kuchni, gdzie pod zlewem stała moja skrzynka z narzędziami. Wzięłam co musiałam i jak najszybciej wyszłam z domu. Nie chciałam, by Tails czekał dłużej niż powinien. Tak jak wczoraj na ulicach były pustki, nadal utrzymywała się nadzwyczajnie wysoka temperatura, jednak mi to tak nie przeszkadzało. Jestem przyzwyczajona do wysokich temperatur, ponieważ taka temperatura była prawie cały czas w miejscu, w którym się urodziłam. Czasami tęsknie za domem, za moim kuzynem czy rodzicami. Dwie pierwsze rzeczy teoretycznie mogę odwiedzić, jednak o zrobotyzowanych rodzicach staram się nie myśleć. Moje życie wyglądałoby całkowicie inaczej gdyby nie tamte zdarzenia. Prawdopodobnie nigdy nie znalazłabym się tutaj, mając za przyjaciół najwspanialsze osoby na świecie, ale mimo wszystko w tyłach umysłu plącze się pytanie Co by było gdyby? Spojrzałam w bezchmurne niebo zatrzymując się na chwile w miejscu. Kiedy ostatni raz po prostu nic nie robiłam, siedziałam gdzieś i po prostu patrzyłam się w niebo? Nie potrafię sobie przypomnieć i to najbardziej mnie przeraża. Potrząsnęłam głową i kontynuowałam drogę. Nie mogę teraz myśleć o takich rzeczach, mam za dużo rzeczy do zrobienia. Może to jest problemem? Nie, na pewno nie. To czemu brzmisz tak niepewnie? Ah, ucisz się. Nawet mój wewnętrzny głos jest przeciwko mnie. Przycisnęłam do siebie torbę i ruszyłam przed siebie. W takim tempie do Tailsa dojdę w następnym stuleciu.
Kiedy w
końcu znalazłam się przed domem lisa, byłam zdziwiona podniesionymi glosami
dochodzącymi z laboratorium. Albo raczej warsztatu, jak mówiłam na miejsce, w którym
Tails spędzał dwadzieścia godzin dziennie. Postanowiłam podsłuchać rozmowę pod
tylnymi drzwiami całej tej dobudówki. Reklamówkę zostawiłam w domu i szybkim,
lecz i cichym krokiem skierowałam się do swojego celu. Przykucnęłam przed
drzwiami i delikatnie je otworzyłam. Normalnie, to pewnie bym po prostu weszła
do środka z krzykiem, jak zazwyczaj robiłam gdy nie brali mnie na narady,
jednak dzisiaj postanowiłam spróbować czegoś nowego. I tak w pewnym sensie
zaczynałam dzisiaj nowy okres w moim życiu. Zajrzałam przez szparę i ujrzałam
wszystkich chłopaków z Dream Team. Nikt mnie nie zauważył, co bardzo mnie
ucieszyło, więc zaczęłam się przysłuchiwać. Teraz rozmawiali o wiele ciszej,
jednak udało mi się wychwycić niektóre słowa. Nic z tego nie rozumiałam do póki
nie usłyszałam jednego imienia. Oswald. Tylko dzięki temu, że klęczałam, nie
znalazłam się na ziemi. To, że o nim mówili według mnie mogło oznaczać tylko
jedno. Że on powrócił. Czy to jakaś kara za to,
że postanowiłam zmienić swoje życie? Czy jest w tym jakiś ukryty
przekaz? Łzy pojawiły się w moich oczach, w tym samym momencie, w którym
usłyszałam jedno zdanie. „Nie możemy nic powiedzieć Amy”. Chyba już na to za
późno, Sonic. Podniosłam się z klęczek i delikatnie zamknęłam drzwi. Nie chciałam,
by zauważyli że tu byłam. Jak w transie odwróciłam się i weszłam w las.
Postanowiłam użyć skrótu, by szybciej dostać się do domu. Nie minęło pół godziny
gdy zauważyłam że się zgubiłam. Jak mogło do tego dojść?! Przecież tyle razy
szłam tymi ścieżkami, a teraz nie mogę znaleźć drogi do domu. Zaczęłam
gorączkowo rozglądać się wokół siebie. Wszędzie były tylko wysokie drzewa z gęstymi
koronami, które całkowicie odcinały światło. Przy samej ziemi była delikatna
mgła, jednak nie mogłam stwierdzić dlaczego jest w takim miejscu. Z mocno
bijącym sercem ruszyłam przed siebie. Żadne drzewo nie wydawało się znajome,
żadna dróżka nie wydawała się przeze mnie wydeptana. Wiedziałam, że jeśli za
chwilę nie odnajdę drogi, zacznę panikować. Oblizałam usta i po raz kolejny
rozejrzałam się. To właśnie wtedy usłyszałam jego głos, który spowodował że
stanęłam w bezruchu.
- Zgubiłaś
się?
Pracownia Tailsa
Stali już
tak od paru godzin, jednak nie potrafili znaleźć rozwiązania. Każdy pomysł był
od razu obalany, przez co powoli tracili nadzieję. Nawet Tails nie wiedział co
mają robić. Wszystko było nie wystarczająco silne przeciwko ich wrogowi. Nie
pokonają go tym, czy walczyli z Eggmanem. Nie pokonają go niczym, co wcześniej
działało. I właśnie ta bezsilność była najgorsza. W końcu postanowili zadzwonić
po jeszcze dwie osoby, które mogły im pomóc. Po Silvera i Blaze.
Pustkowia Soleanny
Przez wydmy
przedzierała się zakapturzona postać. W prawej dłoni trzymała drewnianą laskę z
błyszczącym klejnotem na czubku. Piasek wirował wokół niej nie robiąc krzywdy.
Po paru minutach pustelnik zatrzymał się w miejscu i podniósł głowę w górę.
Otworzył lekko usta jakby smakując powietrze i wyszeptał.
- Zaczęło
się.
I jakby za
tymi dwoma słowami była ukryta jakaś cenna wiadomość, piasek wzniósł się w
górę, jakby chcąc odciąć postać od świata zewnętrznego, lecz tej już nie było.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział taki krótki, lecz nie czułam się ostatnio najlepiej. Obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy ^_^